Co tu dużo mówić - w tym roku moja miłość do beretów powróciła ze zdwojoną siłą! ;) Może mi się wydaje, ale mam wrażenie, że odkąd ścięłam włosy berety nosi mi się jakoś tak... wygodniej! Pamiętam, że kiedy miałam długie lubiły mi się ześlizgiwać z głowy i przemieszczać, teraz grzecznie pozostają na swoim miejscu.
Tym razem główne skrzypce gra beret w kolorze białym - nie jest tak łatwym dodatkiem jak czarny odpowiednik, ale myślę, że dobrze sobie poradziłam. Połączyłam go z białą, lekko oversizową koszulą (koniecznie chciałam żeby jeden z bazowych elementów pasował kolorem do beretu), moimi ulubionymi mom jeans i nieśmiertelnym brązowym futrem - jednym z pierwszych jakie w ogóle zagościły w mojej szafie. Do tego moja torebkowa ulubienica czyli mała skórzana od Johna Richmonda, czarne botki, złoty medalik na szyi i oto jestem! A Wy koniecznie dajcie znać co sądzicie o takiej stylizacji i czy przypadła Wam do gustu!


koszula - vintage
futro - vintage
spodnie - Calliope
torebka - John Richmond
beret - Calliope
buty - random
naszyjnik - Sana Jewels

Piękne futerko!
OdpowiedzUsuńxoxo https://www.wolfiepoli.com/
Dziękuję :)
UsuńWyglądasz pięknie w takich paryskich stylizacjach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ostatnio jakoś wkręciłam się w ten typ! :D
Usuń